znać, że na przyszły czwartek, znaleźć będzie mogła księcia u Franciszkanów.
Ponieważ i gwardyana zaspokoić było potrzeba, zapraszając kogoś na te gody, nie mógł podkomorzy innego uczynić wyboru, jak księcia mazowieckiego.
Wilhelm lekce sobie bardzo ważył to książątko, nie rad był nawet robić z niem znajomości, bo słyszał, że Semko się o koronę dobijał, lecz dowiedziawszy się, że nie miał już na nią żadnych widoków, zgodził się w końcu na to, aby i Semko znajdował się, jakby przypadkiem przy pierwszem u Franciszkanów spotkaniu.
Świadek ten nie był mu miłym, ale mógł być potrzebnym dla królowej.
Bobrkowi powierzył Gniewosz staranie o to, aby księcia skłonić do przybycia na chwilę do klasztoru. Klecha wywiązał się z polecenia bardzo zręcznie, nie mówił nic o Wilhelmie, napomknął tylko, iż wie o królowej, a był pewien, iż Semko, który starał się ją widywaó jak najczęściej, i o łaski jej się dobijał, skwapliwie pospieszy na spotkanie.
Parę dni pozostawało do przygotowania wieczornego przyjęcia, książe Wilhelm zajął się niem z wielką niecierpliwością, żądając aby bądź co bądź, wystąpić jak najwspanialej.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.