co mu czyniło wielką przyjemność, bo Suchenwirth i Gniewosz mówili to głośno, a wejrzenia całego dworu potwierdzały.
Zawczasu chciał być w klasztorze pierwszym, aby tam przyjąć królowę i rzucić okiem na urządzenie refektarza. Bez ogródki przyznał się poecie, iż lęka się, aby woń po starych mnichach do ścian przylgła i zapach prostych ich potraw nie zatruwały tam powietrza.
Dla odwrócenia tej klęski, i aby atmosfera odpowiadała poezyi tej chwili, z podróżnych skrzyń dobyto dwie pokojowe kadzielnice, które we dwu przeciwnych końcach wielkiego refektarza ustawić miano.
Z wiernemi swemi kilku, gdyż służba go wyprzedziła, książe udał się wreszcie do klasztoru, na którego progu powitał go O. Franciszek prowadząc do odświętnie przystrojonego refektarza. Ażeby w nim więcej było dla gości miejsca wolnego, gdyż królowa ze dworem swym żeńskim przybyć obiecywała, stoły przysunięto do ścian, a ławy okryte podano naprzód.
Książe dosyć ze wszystkiego był rad, chociaż mało mu tego było i tylko ta okoliczność, że się w podróży znajdował, pocieszała.
Ponieważ wieczór wkrótce nadchodzący mógł ich tu zastać na zabawie, przysposobiono świec woskowych i kaganków łojowych obfitość wielką
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.