Suchenwirth niósł przygotowany wiersz nowy do odczytania, królowa z sobą miała przywieść Handslika, flecistów, lutnistów i serby. Zabawa obiecywała się świetnie, a ustawione na stołach przekąski, owoce, słodycze, wina korzeniami zaprawne, w pięknych naczyniach, najwykwintniejszym podniebieniom dogodzić mogły.
Książe przechadzał się już dość długo po refektarzu, układając zawczasu powitanie i rozmowę swą z królową, gdy w korytarzu dały się słyszeć głosy, chód, i Wilhelm, sądząc że Jadwiga przybywa, rzucił się ku drzwiom na jej przyjęcie.
Doznał jednak nieprzyjemnego zawodu. W progu ukazał się książe Semko, a że Gniewosza nie było, nawet zapoznać ich z sobą musiał ojciec Gwardyan, co niebardzo poszło gładko. Semko ostro się stawił i zasępiony. Wilhelm dumnie i zimno. Na pierwszy rzut oka wiedzieli już, iż z sobą się nie poprzyjaźnią.
Książe Mazowiecki niełacno przed kim kark uginał, a Wilhelm miał się za pierwszego między chrześciańskiemi książęty.
Oprócz tego wzajemnego ku sobie wstrętu i odrazy, książe Wilhelm nie rad był, że zawczasu przybyły Semko powitania z królową będzie świadkiem i słodką tę chwilę zatruje...
Szczęściem dla ich obu, O. Franciszek czuł się w obowiązku pośredniczenia między nimi
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.