przerwała Jadwiga. — Znam ich już dosyć! Poganin kupił ich złotem swojem... Wilhelmie...
I pochwyciła go za rękę.
— Wilhelmie, jam na wszystko gotowa! Przysięgliśmy sobie, mężem i żoną jesteśmy... Trwaj mężnie, ja skruszę te więzy...
— Życie gotówem dać dla ciebie! — zawołał książe ręce składając... Jeżeli potrafisz z zamku wyśliznąć się pokryjomu... uciekniemy do Wiednia.
— Nie!! — odparła energicznie Jadwiga — tu zostaniemy. Jam ich królową, tyś mężem moim, nic mi uczynić nie mogą. Mnie nie oderwą od ciebie, ty nie daj się odemnie oddzielić.
— Nigdy! — zawołał chwytając jej rękę Wilhelm.
Mówili długo jeszcze, mówili żywo, lecz Wilhelm sam nic nie mogąc obmyśleć, ani się na nic ważąc, przyjmował co mu Jadwiga wskazywała. Ona kierowała wszystkiem, zawczasu oznaczywszy, jakim sposobem, w chwili najdogodniejszej połączyć się mieli z sobą. Królowa obiecywała, iż z zamku sama z Hildą i Gniewoszem się wymknie. Furta już była na to opatrzoną. Pod zamkiem czekać miał na nią książe.
Lecz trzeba było uśpić dozorców podejrzliwych — wybrać godzinę... Tymczasem mogli się zejść jeszcze, rozmówić i naradzić w tym samym refektarzu gościnnym.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/222
Ta strona została uwierzytelniona.