aby postępowanie przyszłe rozważyć. Królowej żal mu było. Na radzie u Jaśka z Tęczyna głosowano zatem, aby u furty zastąpili Jadwidze drogę, wszyscy starsi panowie rady i pokląkszy prosili ją uroczyście, by zamiaru swojego zaniechała.
Dymitr się temu oparł. — Srom będzie dla niej zbytni i rozgłos wielki — rzekł do Jaśka. — Dozwólcie mnie samemu znajdować się tam. Głową moją ręczę, że królowej nie dopuszczę dokonać tego... Pogniewa się, to na jednego mnie, a do wszystkich i do kraju żalu mieć nie będzie.
Zgodzili się wszyscy wreszcie na zdanie podskarbiego. Dzień upłynął do wieczora bez żadnej widocznej zmiany w życiu zamkowem. O swej godzinie była królowa w kościele, przyjęła potem Radlicę i kilku z panów, zabawiała się żeńskim dworem swoim. Może tylko zblizka się przypatrujący samej pani dostrzedz mogli niepokoju na tej twarzy, zadumania, zoztargnienia i obawy, jaką w niej każdy ruch żywszy obudzał.
Chodziła do okien spozierając na słońce, jakby co rychlej doczekać chciała zajścia jego.
Gniewosz powoływany parę razy, przychodził wcale nie dając znać po sobie, iż zmienił myśli i do zdrady się gotował.
Dwór żeński królowej jeszcze przy śpiewach około krosien i szycia się zabawiał, gdy Ja-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.