Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 093.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   89   —

u góry nie starał, w dole z wszystkiemi żył dobrze.
Lubiono go powszechnie, choć niektórzy znajdowali że mruk był nadto w sobie zamknięty i serca otworzystego nie miał.
Komu mógł robił dobrze, a do skarg powodu nie dawał, wiedziano że u Biskupa był w łaskach szczególnych, i to mu poszanowanie jednało.
Podejrzliwsi posądzali go, że — on coś wie — i coś robi, że oprócz swych obowiązków jawnych ma i inne na głowie, ale odgadnąć nikt nie umiał co to być mogło.
— Kat go wie! — powtarzano — mruk!
Czasem na dole w izbie komorników Stach i pośmiać się umiał z niemi, częściéj jednak widziano go chodzącego z czołem pomarszczoném, wąsa kręcącego i jakby coś niedobrego dźwigał — stękającego ciężko.
Mało znaczny i mało znaczący człeczek ten w istocie wiele na sobie nosił, wiedział wszystko, do wielu spraw należał a z tém się nie wydawał.
Szło mu dotąd po myśli oprócz jednego. Pracował nad tém aby Kaźmierza od wdowy odstręczyć, albo ją ztąd wysadzić, a tego dokazać nie mógł.
Dorota mieszkała we dworze swym, który teraz wytwornie był przybrany, bo nie jedną oponę i naczynie ze skarbca pańskiego tam dano,