Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   135   —

wiedliwie należy wedle ojcowskiego naznaczenia. Daj mu napowrót Poznańskie, które własny syn wydarł, dej mu je całe, z Ottonem się on przejedna. Daj mu je przez wdzięczność, przez rozum, przez serce twe.
Kaźmierz ręce podniósłszy, objął Bolka za szyję.
— Bądź mi pozdrowion wdzięcznie, pośle zgody i pokoju! — zawołał. — Oddam mu je! o ile w méj mocy to jest, zgadzam się, niech bierze.
— A któż tu panem jeśli nie ty! — zapytał Bolko.
Kaźmierz głową potrząsnął.
— Miły mój, — odparł — bez rady duchownych i panów, ja niemogę nic. To ci tajnem być nie powinno. Wezwać ich muszę, radzić się będę, sam powiem że tego pragnę.
— Oni ci się nie będą śmieli sprzeciwiać — rzekł Bolko.
— Daj Boże! — odparł Kaźmierz. — Nie chcę nic poczynać bez was, abyś mi świadkiem był, że szczerze idę.. Jutro rano z Arcybiskupem i Gedką mówić będziemy, a przez nich z wielkopolany..
Uścisnął go raz jeszcze.
— Bóg niech będzie świadkiem prawdy i szczerości słów moich — dodał. — Zrzekę się po-