Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 202.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.

Na zamku z rana czeladź na podsieniach zebrana o ogniu wczorajszym rozmawiała.
Paliło się pod samym zamkiem, w domu Wichfrieda, w którym wdowa mieszkała. Sam książe z czeladzią biegł na ratunek, ale dwór spłonął mimo niego prawie cały — a z nim mówiono — bogactwa wielkie.
Wichfriedowi się nic nie stało, a książe przyrzekł mu i dom odbudować i komory zapełnić znowu.
Ten który opowiadał, okiem jedném pomrugiwał chytrze i szeptał bardzo cicho.
— A baba? — spytał jeden.
— Licho bab nie bierze — dołożył inny — z ognia czy z wody wyciągną je zawsze. Nic się