Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 209.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   205   —

nanie niepodobne, Kaźmierz stanowczo wolę swą objawiał.
— Zatém patrzeć będziemy obojętni na to, jak się na nas gotować będzie napaść niechybna i nieprzyjacielowi broń damy w rękę? Westchnął[1] — Stań się wola Twa panie!
Biskup mówił daléj powoli, z rezygnacyą[2] — Z Poznania, z Raciborza, z Wrocławia mam wiadomości pewne, na tém się nie skończy że Wielkopolskę wam wydrą. Mieszek w zmowie jest ze Szlązakami, zabiega około chorego Leszka, aby i ten spadek mu po sobie zostawił, a nie wam. Dzieciak słaby, którego lada fraszką zyskać sobie można, odda mu Mazowsze i Kujawy. Naówczas pomyślcie no! Wielkopolska, Mazury, Kujawy, Szlązko, Pomorze staną przeciwko wam. I wy dajecie się téj srogiéj burzy zbierać nad głowami waszemi — nie czyniąc nic??
— Widzę ją — tak — ale uprzedzić nie mogę — odpowiedział Kaźmierz. Mieszek dotąd nie dał mi powodu wątpić o sobie. W Łęczycy owszem Bolko mi od niego przyniósł zapewnienie posłuszeństwa i zgody.
— A! a! zapewnienia! — rzekł Gedko[3] — Co Mieszka kosztują słowa? choćby i przysięgi — dla panowania wszystko poświęci!

— A ja, ojcze mój, dla panowania nie poświęcę sumienia — odezwał się Kaźmierz silnie[4] — Czémże ono jest obok spokoju méj duszy, gdy

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.