Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 243.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   239   —

bronną życia zbawili! A no, tak! tego chcesz! Zabiją mnie — tyś chciał!
Odwrócił się Stach z brwią namarszczoną[1] — Ja ci stręczycielem i przejemcą do księcia nie będę — zawołał[2] — Chceszli ztąd precz iść, uciec od złego, pójdę za tobą, bronić będę, a drugiéj Doroty czynić ze Ściborzanki nie dam!
Na to imię, Jagna z zaciśniętemi pięściami przypadła do niego.
— Milcz ty! zbóju! — krzyknęła[3] — Ty mnie śmiesz równać z tą wszetecznicą! mnie! com nigdy nie znała nikogo nad tego który mi mężem był, co mi przed Bogiem przysięgał! Mnie — z Dorotą!!
Stach znowu do drzwi szedł, gdy go schwyciła oburącz i zmusiła stanąć.
— Co chcesz abym czyniła?
— Iść ztąd trzeba precz.
— Nie pójdę! nie mogę! — rzekła Jagna.
— Więc ja idę — bo na to patrzeć nie chcę, osłaniać nie będę.
— Kogo osłaniać? — zawołała Jagna — osłony mi nie trzeba, kryć się nie będę. Jestem pierwszą i prawo mam do niego! Ani ta co się księżną nazywa, większego niema nademnie!
Gdy to mówiła, Stach jedną nogą był już za progiem, — goniła za nim.

— Stójże — wołała — ja cię trzymać nie będę, pójdziesz gdy zechcesz.. ale ujść ci nie dam

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.