Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

niemieckich i włoskich przepych i wykwintność panowała. Trudno jéj tu było sprostać, lecz książe rad był mieć co widywał gdzieindziéj.
Ciche to było to Sandomirskie schronienie najmłodszego z synów Krzywoustego, dwór przy nim nie nazbyt liczny, lecz od wrót począwszy podróżny wchodząc mógł poznać, iż tu zamieszkuje pan, który wiele widzieć musiał świata i miłował ład wszelki.
A z ludzkiej twarzy i ruchów mógł też odgadnąć, iż tu więcéj miłość niż groza rządziła. Chodzili wszyscy uśmiechnięci, spokojni, sporów nie zawodząc, nie spiesząc aby próżnować potem. Szło wszystko ładem i cicho.
Nie zbywało na rycerskich przyborach, na łowczych psach i sokołach, bo bez tego nikt naówczas nie był, częściéj tu jednak spotkało się habit Cystersa, suknię Bożogrobca i sutannę księżą, kaptur benedyktyński, kleryka z księgą, niż żołdaka i ciurę.
Oprócz teremów księżnéj drewnianych, które ze starym zamkiem przejściem słupiastem się łączyły, same zamczysko, w części murowane, zawierało izby niskie, różnéj wielkości jak w różnych czasach były dobudowywane, utrzymane czysto i w godła rycerskie i religijne poprzybierane. W izbach dla księcia przeznaczonych broń wschodnią różną po ścianach rozwieszoną, obrazy na złotych tłach, ołtarzyki szafiaste, rzeźby z kości słoniowéj, szyte i tkane opony, na których