Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 058.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



III.

Na brzask się brało gdy książe Kaźmierz z zamku wyjechał w sześć koni tylko. Przygotowanie wczesne być musiało do téj wycieczki, bo gdy z pacholęciem co u drzwi sypiało wyszedł rano, konie już stały pogotowiu, na ludzi czekać nie potrzebował.
Stępią po cichu ruszono za wrota ku miastu, potem dróżyną nad wodą wierzbami ostawioną, która ku borom i lasom wiodła. Psów najlepszych wzięto nie więcéj nad cztery, a ludzie księciu towarzyszyli ci co z nim zwykle w lasy jeździli. Na czele ich Smok, podżyły człek, którego Łowczym nazywano, wierny i najulubieńszy Kaźmierzowi, któremu on mówić nawet nie potrzebował co chciał, bo się oczyma rozumieli.
Smok ten od dzieciństwa mu służył, dwa razy