Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 111.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   107   —

— To dopiero będzie doskonałe — rzekł Greżek — gdy mu stu będzie rozkazywało każdy co innego! No i lepiéj chyba nie może być.
Znowu zakrzyczano starego, który zamilkł przygarbiwszy się, i słuchał. Było czego, krzyczano okrutnie, wywłóczono stare sprawy, każdy coś miał, prawdę czy nie, do żałoby.
— Tak — powtarzano — między nami skończono! Nie zechce ustąpić po dobréj woli, mamy ludzi, pójdziemy i wymieciem go z gniazda. Ruszaj do Niemców na piwo! Zięciów ma dosyć, chleba mu nie zabraknie.
— Patrzajcie tylko, aby z zięciami wielu i żelaza nie miał wiele! — szepnął Greżek.
Toczyła się tak rozmowa coraz hałaśliwiéj, a beczułki wypróżniały.