Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 153.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   149   —

tora pod którego kluczem było,[1] Armarium (biblioteka) i kalendarz klasztorny, aby komorę otworzył, w któréj przywiezione z Francyi skarby się znajdowały. Morimundska matka, wiedząc o tém co w Polsce najpożądańszém było, wyposażyła córkę nietylko w antyfonarze, hymny i graduały wspaniałe, ale dodała kilka rękopismów drogich, które książe z ciekawością oglądał i tłumaczyć sobie kazał. Znalazły się tam poezye łacińskie chrześciańskich śpiewaków pierwszych wieków, a nawet trochę świeckich rzeczy, bo i listy Seneki i ułamki Cycerona i historye rzymskie i coś o Aleksandrze Wielkim i różne świętych legendy.
Niektóre z tych drogocennych pergaminów malowane były i złocone tak cudnie iż podziw a zachwycenie obudzały.
Książe właśnie był niemi zajęty tak iż o wszystkiem w świecie zapomniał na chwilę, ciesząc się jak dziecię że skarby te do kraju przyniesiono — gdy natrętne pukanie do drzwi słyszeć się dało.
Z niecierpliwością książe ku nim zwrócił oczy, a Opat sam poszedł zobaczyć, kto się tu dobijać ośmielił. Przez zlekka otwarte drzwi Kaźmierz dostrzegł twarz dobrze mu znaną, wcale tu niespodziewaną — drgnął cały.

W przybyłym łatwo poznać było można cudzoziemca; młody był, przystojny bardzo, wzrostu słusznego, suknia i zbroja niemca raczéj niż Polaka cechowały. Twarz dosyć miła, łagodnego

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zbędny przecinek.