Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 181.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   177   —

czas dzisiejszy Zabor z Przegaju zwał się jeszcze Stachem z Konar i brał u Juchima pieniądze, gdy z księciem Kaźmierzem grywali. Długi te wprawdzie pospłacane były, ale pamięć ich została żydowi. Stach który potrzebował aby o nim zapomniano, nie rad był że Juchim go poznał i mógł nawet może sobie nazwisko jego prawdziwe przypomnieć. Dziś ono było w ohydzie i wstydzić się go musiał.
Juchim ciągle mu się pilno przypatrywał, uśmiechając się po troszę.
— Panie Skarbny, — rzekł Stach usiłując co prędzéj z nim skończyć, — kazano mi siedemdziesiątą zapłacić, pieniędzy z sobą nie mam, a choć poręczyciele za mną stoją, Jaśko Bogorja i inni, nie radbym u nich prosił o pomoc. Wy mi nie zawierzycie i ja téż o wiarę nie proszę.
To mówiąc dobył z pod kaftana łańcuch złoty, ciężki i piękny i na stole położył.
— Wart on pewnie więcéj we dwójnasób niż te grzywny — chcecie go przyjąć w zastaw?
Niestety, zapomniał był i o tém Stach że ten sam łańcuch przed laty już bywał u Juchima w zastawie, gdy na te nieszczęsne kości grosza było potrzeba.
Juchim pochwycił go w chude palce kościste, popatrzył, poszukał jakiegoś znaku i znalazłszy go śmiać się począł.
— Aj! aj! — zawołał — toż to sami dziś