Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 183.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   179   —

żyć księciu, a zkąd ja je wezmę tak prędko? On łańcucha nie potrzebuje!
Bawił się nim żyd ciągle a może i Stachem, na którego z pod brwi poglądał.
— Wy to nie wiecie — dodał — kto pieniędzy nie ma idzie do ciemnicy, dopóki ich nie da. Tak!
Stach oniemiały stał, Juchim nie mówił nic stanowczego, a łańcucha z rąk nie puszczał i przypatrywał mu się ze stron różnych.
— W ciemnicy siedzieć, a jeszcze ziemianinowi i rycerzowi co do wolności nawykł, to jest zła i paskudna rzecz — dodał żyd.
— No, w ostateczności to przyjaciele moi którzy czekają na mnie, zapłacą — rzekł Stach po łańcuch swój sięgając.
— A gdzie oni czekają? — spytał żyd.
— W podwórzu..
— A co po nich! Wam nie dawszy pieniędzy kroku ztąd zrobić nie wolno — mówił żyd. — Oni tam sobie mogą czekać do jutra, a was tędy (wskazał na drzwi boczne) powiodą prosto do ciemnicy.
Stach pobladł i wstrząsł się, więzienia się teraz więcéj niż kiedy obawiał. Juchim łańcuchem ciągle potrząsał.
— To jest bieda, — mówił obojętnie, że ja nie mam pieniędzy. Gdybym miał, założyłbym za was te grzywny — chociaż łańcuch, kto go wie