Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co to za mogiła? — zapytał Sambora.
— Leszkową się zowie — odparł chłopak. — Tu kneź stary, broniąc wrogowi przejścia rzeki, strzałą rażony zginął. Wojsko się rzuciło, najezdnika rozbiło, a panu swemu po garści rzucając ziemię, mogiłę usypało... Pod mogiłą skarby wielkie być mają, których duchy pilnują. Raz w rok na kupałę otwiera się mogiła i może wnijść po skarby kto chce, a brać ile mu się podoba; ale musi spieszyć z powrotem, bo gdy kury zapieją, zamyka się mogiła i nie jeden już w niéj pozostał.
Samborowi ze smutku na baśń się zebrało, mówił więc, jak jeden chciwy skarbów parobek, podkradł się nocą kupałową pod mogiłę, jak w nią wszedł, znalazł gmachy wielkie, cudne izby pełne złota, i jak coraz idąc daléj, nieopatrzył się, aż kury zapiały... I rok go cały nie było... Dopiero gdy się znowu otwarła, wyszedł z niéj żyw, ale niemy, gdyż duchy mu usta zamknęły, aby ich tajemnic nie zdradził.
Daléj kraj było widać, ludniejszy nieco, w prawo i lewo po gajach dymiło się w chiżynach, nad rzeką spotykali gęsto wygasłe ogniska i końskich kopyt ślady... Tu i owdzie leżała kość biała...
Około południa stanęli w dębinie zielonéj, gdzie i pasza dla koni była obfita i woda blisko — dla wypoczynku. Tu zsiadłszy, wszyscy pokładli się