— O czém wam śpiewać? — mruczał jakby sam do siebie ślepiec. Wam pieśni innéj potrzeba, wy staréj nie rozumiecie. O czém śpiewać? O praojcach z nad Dunaju, o prapraojcach ze wschodu, o braci z nad Łaby i Dniepru? Wy ich nie znacie, o białych i czarnych bogach, o Wisznu i Samowile?
Głos mu się zniżał, głowa trzęsła...
— Dawniéj bywało inaczéj! śpiewaka witały gromady, wiodła starszyzna pod święty dąb, nad święty zdrój, na horodyszcze wiecowe, na żalniki mogilne. Starzy i młodzi stawali kołem, słuchali... miód i piwo przed ślepym stało — wianki mu kładli na skronie. Na grodzie kneź dawał mu ławę okrytą, miejsce poczestne; dziś my pastuchom śpiewamy na wygonie... o głodzie i wodzie.
— Śpiewaj no stary... śpiewaj! — rzekł Smerda.
— Śpiewaj nam! powtórzyli za nim drudzy...
Słowan w struny uderzył.
— Hej! hej! — posłuchajcie... staréj pieśni z nad Dunaju.
Cicho się stało do koła — on nucił słabym głosem:
— Z za rzek siedmiu, z za gór siedmiu, z nad Dunaju pieśń ta leci. Król dunajski w wielkiéj trwodze; z wielkim ludem Czytaj idzie. Zabrakło mu ziemi doma; siołom roli, bydłu paszy, i do Boga Wiszny woła: lud umiera, daj mi ziemi — Bóg się ulitował, rzecze: tam, za Dunaj idź z gro-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 077.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.