Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 083.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bił brata, idzie z ziemi na kraj świata, kędy oczy go poniosą.
Wanda została jedyna, która bogom ślubowała. Ona będzie nam królową. — Jak mam być królową waszą, kiedym bogom ślubowała? że męża nie będę miała?... Wanda morza, Wanda ziemi, Wanda powietrza królowa, naród śpiewa i wykrzyka. — Córka Kraka niech panuje.
Na granicy, na rubieży, Niemiec siedzi jak lis w jamie, wieść do niego szybka bieży, dziewka siedzi na stolicy, wianek ma miasto korony, kądziel miasto miecza trzyma, męża nie chce, pana nie ma!
Rytgar kupy zbiera zbrojne, na bezbronny kraj, na wojnę. I stanęli na granicy, i śle posły do dziewicy, mężem twoim chcę być — Wando, lub twe ziemie ogniem, mieczem przejdziem, spalim i wysieczem. — Już pola wojsko zaléwa i las oszczepów się jeży, świecą tarcze, chrzęszczą bronie. Przyszły posły, Wanda staje. — Ślubowałam bogom wiarę, męża nigdy mieć nie będę. Chcecie wojny? wojsko sprawię, niech rozstrzyga bitwa krwawa. Posły poszły, wojska płyną, pola, góry wnet obsiadły, Wanda z mieczem, skronie w wianku, przodem jedzie, twarzą świeci. Patrzaj Niemcze, licz swe siły. Pojrzał Rytgar, kędy były, ani śladu ani słychu, pierzchło wojsko w lasy, góry. Sam się został Rytgar srogi. Losy swoje klnie i bogi, miecza dobył, pierś przeszywa, królujże