Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 176.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kupy gości, oddzielnie mężowie, osobno i zdala niewiasty.
W tém gęśla zabrzęczała i cisza nastała wielka, gałęźmi tylko w lesie wiatr szumiał zdala... Słowan dobywał z piersi głosu.
— Pusty w lesie dwór twój stoi, dzieci twe ojca nie mają... Poszedłeś stary do swoich, na miód biały i biesiadę... Stary woju... woju stary... włosy miałeś jak śnieg białe, ale młode jeszcze dłonie... Któż policzy, kto wyśpiewa, coś ty zostawił na ziemi... ile z rąk twych padło zwierza, ileś rojów wypiastował, ile wrogów ty zabiłeś, iluś nakarmił ubogich... Wiszu stary, Zboja synu, już nie wrócić ci do świata... Ziemiąśmy cię przysypali, popiół twój łzami poleli; poszła z tobą żona wierna, koń twój miły, róg twój głośny... Wiszu stary, Zboja synu, nie powracać ci na ziemię... a po jasném latać niebie... młotem Niemców zbijać duchy... Stos ci wielki zapalili, objaty ci nie skąpili... O Łado! Łado! Łado!..
Za starym wszyscy wołali: Łado! i rozległo się wołanie po zgliszczu, żalniku i lesie.
Ludek téż zawodził, pół śpiewając, pół mówiąc, pół płacząc, a kubek z miodem trzymając w ręku.
— Ojcze dobry... Wiszu panie, za krew twoją mścić się będziem. Krew za krew muszą dać, życie muszą dać za życie! Krew za krew!..