Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 177.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cała męzka rodzina zmarłego krzyknęła jednym głosem, ręce podnosząc do góry:
— Krew za krew!
Za Ludkiem stał przybyły Doman i podniósłszy téż kubek w górę, głośno zawołał:
— Krew za krew!
Oczy wszystkich skierowały się ku niemu, stał smutny i on, jakby własnego ojca utracił... i począł téż wołając na pół pieśnią, pół słowem, pół płaczem.
— Stary Wisz niech się pocieszy! stanie się, czego on żądał, spełni się co on przykazał... Idą wici, lecą wici... i starszyzna już zwołana... Strach na grodzie... Chwostek blady, niewolników swoich zbiera... Na wiec pójdziem, poniesiemy krwawą suknię i koszulę, przed starszyzną położymy... i o zemstę zawołamy...
Wtórowali mu niemal w każde słowo bliżéj siedzący, pokrzykując i kubki podnosząc. Młodzież odgróżki i przekleństwa rzucała, coraz w stronę grodu, ku Gopłu zwracając twarze i ściśnione pięści.
W miarę jak kadzie się wypróżniały, gwar powiększał; starsi o zmarłym rozpowiadać zaczęli, jak on młody wiek spędził we znoju i boju, jak dokazywał w pierwszéj życia połowie, jak swoich kochał, jak oni go kochali, jak gość dlań był świętym... Kubki krążyły, żal stawał się coraz gorętszym i zemsty pragnienie.