Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 204.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cie mruczą, psy li wyją?.. śle drużynę, milczeć, cicho... lub na gałęź pójdzie licho... Dobry pan... Pan wesoły, do biesiady rad zaprasza, rad ugości, a nakarmi, a upoi, aż się ludziom na wiek wieka jeść odechce... i pachołki do jeziora niosą kmieci... Dobry pan. Siedzi Chwostek na wieżycy... czy słyszycie jak się śmieje, hen, daleko śmiech rozlega... aż puścieją w lasach knieje... aż po dworach lud truchleje... dobry pan! Z niemcem on się pocałuje, niemiec dziewkę da mu białą... a wy kmiecie mruczeć wara! bo mu niemiec da swe miecze, i wskróś krnąbrnych wnet wysiecze. Dobry pan! dobry pan!..
Chórem za starym poczęto powtarzać — dobry pan... a dwie te pieśni razem z sobą złożone zasępiły czoła i jednym i drugim... Słowan zamilkł, głowę spuścił, podparł się ręką na ziemi, na pół położył i śpiewać więcéj nie chciał.
Powoli szeptać znowu poczęto, gwarzyć i naradzać.
Słońce się zniżało, gdy starszyzna widząc, iż na niczém spełznie wiec, rozeszła się gromadkami po horodyszczu, posiadali kołem, każdy ze swemi, i podano co kto przyniósł z sobą do jedzenia i picia... kołacze, zimne mięso, a w drewnianych i glinianych baryłkach miód, piwo i kwas...
Gęślarza wzięli między siebie Myszki ugaszczając go, dano mu pierwszy kubek w ręce.