Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 205.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Po staremu — rzekł — pierwsze się Bogom należy. Łado!..
I wylał napój na ziemię.
Powtóre zlał jeszcze na ofiarę duchom uroczyska dobrym i złym, białym i czarnym, aby im nie przeszkadzały; potrzecie zlał duszom ojców, co niewidzialne przy radzie stały... Na małych skorupkach postawiono im obiaty z białego chleba, a dopiero potém w milczeniu jeść i pić zaczęto.
Stary Słowan mało co zjadłszy, napił się trochę i znowu się wziął do weselszéj znajoméj pieśni staréj. Tę zaledwie posłyszano, gdy chórem za nim odezwali się wszyscy, nawet czeladź z łąki wtórowała nieśmiało.
Nadeszła pieśni godzina, więc po téj następowały inne i coraz nowe, choć wszystkie do siebie podobne. Starzec potém już sam zaśpiewał starą z nad Dunaju, z innych światów, kędy wino rosło, gdzie lwy się przechadzały, żyły smoki i żmije, fala morza biła o brzegi skaliste i słońce świeciło gorące. Wszyscy wzdychali za tym światem pieśni jak za swoim.
Noc była, gdy rady, ofiary, pieśni i wiec bezowocny się skończył. Powstawała starszyzna, jęli się żegnać wszyscy, ręce sobie dając a wzdychając.
Któż wie? może do nowego wieca myśli zebrać chciano?..