Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 111.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



VI.


Gdy czeladź potrutych wiązano, Żuła, który starostą był przy Mściwoju, zawczasu postrzegłszy co ich czeka, rzucił się na ziemię, podpełznął między krzaki rosnące pod tynem, wsunął się daléj od ciżby, na częstokół wdrapał i przeskoczywszy go, wpław począł do brzegu się dobijać. Drużyna zajęta innymi nie postrzegła ucieczki, nie posłyszała pluskania po wodzie... Z wieży tylko stojący na niéj strzelać zaczęli do płynącego i nawoływać, ale nim się opatrzono w pogoń pójść za nim, już dopadłszy lądu, gdzie się pasły konie, chwycił swierzopę i oklep rękami ją popędzając pobiegł w lasy.
Pastuchy za nim pognały, ale go pochwycić nie mogli. Żuła nogami i oburącz gnał przestraszone stworzenie, które go jak szalone w zarośla