Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mieczami i krwią nawracają ku niemu niemcy za Łabą — rzekł chłodno — a my z niemi jednego Boga mieć nie chcemy.
Przybyli goście znowu się zmierzyli oczyma i poszeptali cicho między sobą. Piastun uprzejmie ich do jedzenia zapraszał. Widać było, że go ciekawość i niepokój do pytań pobudzały, gdyż coraz wtrącał coś, aby się o nowéj wierze dowiedzieć.
Nie była już chrześciańska wiara zupełnie obcą w Lechii, wciskała się ona ze wszech stron, ale zarazem mięszała z dawną, i była tylko nowém bałwochwalstwem, torującém drogi nawróceniu. Godło krzyża, jako amulet, wisiało już utajone na niejednéj piersi... kładziono je poganom do mogiły. Byli ludzie ochrzczeni, a żyjący potém w pogaństwie, które ich otaczało. Tłumy jednak przywiązane były do wiary ojców, do podań starych, do związanego z niemi porządku i obyczaju społecznego. Bałwochwalstwo słowiańskie nie miało tych form wyszukanych, określonych, stałych, co inne wiary pogan. Wyznawano Boga jednego, lękano się duchów pomniejszych, natura cała przedstawiała się jakąś żywą istotą rozumną, ze wszystkiemi w niéj żyjącemi stworzeniami, stanowiącą spójną całość, tworzącą z nich i niemi żywot jeden wspólny...
Wody płynęły żywiące i duchem przesycone, mówili ptacy, broniły i opiekowały się zwierzęta,