Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 161.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

znawcy téj wiary, iż od nazwiska Boga umęczonego imię wzięli, a życie jego naśladują.
Prosty człek pojął wiele z tych rzeczy, drugich nie zrozumiał, o inne pytał, lub możliwości ich zaprzeczał; tak się rozmowa przeciągnęła do późna.
Siedzieli na ławie w podsieniu i patrzyli ztąd na jezioro i wieżę a szeroką okolicę. W tém nagle, na wzgórzu jedném wśród ciemności błysło światło i ogień słupem strzelił do góry. Jeszcze nie pospieszyli podróżni zapytać, coby to znaczyło, gdy na drugiém i trzeciém miejscu pokazały się ognie podobne... w lasach nawet zapaliły się stosy i łunami odświecały się na niebie.
— Co znaczą te ognie? — zapytali goście — czy to pożary wzniecone przez nieprzyjaciela?
— Nie... To wici ogniste — rzekł Piastun — to zapowiedź wojny... W téj chwili cały kraj, wszystkie miry nasze wiedzą, że ciągnąć mają... tu...
Wskazał na wieżę...
Jakby na urągowisko téj zapowiedzi ognistéj, kneź na wierzchołku wieży rozkazał nałożyć stos łuczywa i podpalić go.
Ogromne płomię buchnęło, jakby cały stołb gorzał we wnętrzu.
W jeziorze spokojném odbił się ten blask. Widok był wspaniały razem i straszny. Ognistemi