Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 215.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Psy wściekłe! — łajał Myszko.
— Żmije jadowite!..
— Gad przemierzły!..
— Ścierw i padło!..
Takiemi wyrazami homerycznemi nawzajem obrzucali się z obu stron.
— Bumir! — zawołał Chwostek głosem schrypłym — jedź do domu, zwołaj swoich... ginąć nam nie dajcie, bo i was ta czerń plugawa wygubi!
Zawrócił się z koniem przybyły. Myszko nań patrzał nie spuszczając z oczów.
— Słuchajcie rady Chwosta, albo mojéj — rzekł — czyja lepsza, do woli. My wam jedno powiemy pod klątwą, pod świętą.
To mówiąc ziemi garść pochwycił w dłoń i podniósł ją do góry.
— Pod klątwą, mówię ci Bumirze... jeźli ruszycie się w obronie Chwosta... jeżeli z was jeden wstanie, nie zostawiemy duszy żywéj... Pamiętajcie!
Bumir i ci, co mu milczący towarzyszyli, spojrzeli ku stołbowi, zkąd niewyraźne głosy i wołanie słychać było, zwolna zawrócili konie i stępią odjechali; a Myszkowie spokojnie patrzyli za niemi.
Ktoby na wieżę naówczas był wszedł do ciasnego jéj wnętrza, przestraszyćby się musiał tém, co się tu już tego dnia działo.