Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 047.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Miód dawno sycony na to wesele stał pogotowiu, piwo warzyć zaczęto, a chmielu dosypywano do niego dostatkiem; tego chmielu, o którym stara pieśń niosła, że psotnik, nic-dobrego, „z dziewcząt robił mężatki,“ bo go przy weselach dużo spijano.
Baranów i koźląt dość téż na rzeź naznaczono, a i wieprzaków kilka miało paść ofiarą. Na kołacze mąka sucha, wysiewana stała w bodni, pogotowiu.
Jednego dnia Jaruha znalazła się w progu zagrody, dobrawszy znać taką porę, gdy stary zdun był u pieca zajęty. Spojrzała na Milę i twarz się jéj od śmiechu tak wykrzywiła i pomarszczyła, jak grzyb, który człek nogą przyciśnie.
Wzięła się wiedźma w boki.
— A co, Miluchno? a co?.. może się stara nie zna? może nie umie zaczyniać i odczyniać? może ziele jéj nieskuteczne?.. Dajże mi piwa, bo w gardle zasycha...
Dziewczę zarumieniło się, zmięszało, pobiegło prędko kubek piwa podać staréj. Ta w progu usiadła, torbę położyła na ziemi, dobyła placka kawałek i z roskoszą do ust poniosła napój ulubiony.
— Widzisz — mówiła powoli uśmiechając się i mrugając — żupanam ci dała a będziesz panowała... a gdyby nie ja i nie mój lubczyk... ho! ho! alboby to nie było nigdy lub nie rychło.