Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 052.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lały wodę kryniczną, a każdemu sypaniu i laniu każdemu nowa pieśń towarzyszyła, co je tłumaczyła.
W takt potém pieśni białemi rękami ciasto ugniatały niewiasty, śmiejąc się i żartując z narzeczonéj smutnéj, w któréj smutek udany niebardzo kto wierzył, choć oczy miała naprawdę zapłakane.
Z pieśnią się odbył taniec wkoło dzieży, w któréj ciasto rosło, z pieśnią poczęto lepić misternie korowaj święty, ofiarny, na którym spleciona kosa panny młodéj siedziała i ptaszki, i pozatykane gałązki zielone, jagódki czerwone, kłosy dojrzałe... Wszystko to były godła dziewictwa, młodości, wesela, które się z tym dniem ofiary kończyło, a poczynało od niego życie trudu, łez i pracy, które jedna miłość miała osłodzić.
Gdy korowaj był skończony, ulepiony, ustrojony, z nową pieśnią do pieca go niesiono uroczyście, rzucając z nim razem kukułki z ciasta urobione, ptaszki poświęcone bóstwu żywota — Żywi.
Zamknięto naówczas piec, przy którym starsze niewiasty pozostały na straży, a pannę młodą posadzono uroczyście na ulu, zasłanym ręcznikami i druchny poczęły nucić smętny śpiew pożegnalny, zamykający w sobie całe dzieje młodości, żal po domowych progach, źródle z którego wodę czerpała, ogródku gdzie rutę sadziła, po