Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 057.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wylano Bogom ofiarę, odpędzono czary i uroki, kadzono zielem, rzucano liśćmi, kropiono wodą i orszak cały nazad się puścił do chaty.
Tu zabrzmiały pieśni nowe, a inne. Dziewczęciu rozplatano włosy, kosę dziewiczą obcięto i głowę czepcem osłoniono, a gdy biała namitka otoczyła czoło młodéj, łzy się jéj z oczów rzuciły żałosne, śpiewy rozległy tęskne i bolejące. Żegnały ją drużki dziewice... ale gęślarz głośniéj w struny uderzył i płaczu słychać nie było.
Do skoków stawać musieli weselni i na gwałt się weselić, aby wieczór ten złą dla życia nie był wróżbą.
Zanucono pieśni chmielne, bo téż chmiel w głowach panwanie swe rozpoczynał.
— Chmielu ty psotniku, co ty robisz z ludzi, dziewicą szła z chaty, mężatką się zbudzi... Chmielu ty mój chmielu, jak ty psujesz głowy, świat był wczoraj czarny, dzisiaj mi różowy... Chmielu co po tyczce zwijasz się do góry, chciałoby się z tobą tak uczepić któréj... Dziewczęta, dziewczęta, uciekajcie z drogi, Chmiel idzie, pan idzie, popodcina nogi... O chmielu, o chmielu, cudowneś ty ziele, przez cię jest szczęśliwych i biednych jest wiele. Chmielu ty weselny, królu nasz a panie, niechaj choć do jutra trwa twe panowanie...
O chmielu!..
Całą tak noc tętniała od skoków chata Mirszowa, tętniało i rozlegało się podwórko, niektó-