Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 087.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Myślała, myślała, płakała noc całą, nad rankiem okno odsunęła... i złotą muszką wyleciała.
Leci, leci, ale strach jéj wielki. Ptaszki za muszkami latają, tylko co ją który nie dzióbnie. Królewicz może podpatrywał, może mu kto podszeptywał, przemienił się w strasznego pająka, zasnuł w powietrzu pajęczynę ogromną — i czeka. Wróble muszkę napędziły i w siatkę mu wpadła... pająk do niéj... królewna stoi i płacze.
— O doloż ty moja, doleńko!
A pająk ją za białą rączkę trzyma.
— O! ja nieszczęśliwa! poznał mnie trzy razy... co ja teraz pocznę... gdzie ja się ukryję...
Znowu idzie do komory, siadła na łóżeczku, głowę nakryła i płacze a zawodzi. — Doloż ty moja, doleczko!
Siostry do niéj pukają, przyszły i powiadają.
— Popłyń ty rybką na morze... morze szerokie, głębokie morze... nie znajdzie tam ciebie...
A ona zawodzi.
— Poznał mnie trzy razy, co ja pocznę teraz, gdzie ja się ukryję?.. W morzu są potwory... i boję się morza...
Płakała noc całą, a gdy rozedniało, na brzeg morza biegła; nie widziała, jak królewicz patrzył z za drzewa.
Plusnęła w wodę rybką złotą, a on tuż w srebrną się przemienił. Gdzie się złota rybka obróci,