Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 125.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kamień od lochu, w którym zamknięto młodych kneziów i wypuścił ich z ciemnicy.
Ciżba zdziczała rzuciła się rznąć i mordować mściwie.
Pierwszy Miłosz stary padł przebity dzidą. Stojący przy nim Obr kilku ludziom, porwawszy ich, czaszki o pnie dębów podruzgotał, ale i jego w końcu przywaliła kupa nadciągających Pomorców i na ziemię obalonego zamordowała. Inni wpadli do dworu, gdzie ani niewiastom, ani dzieciom nie przepuszczono, plądrując razem, zabierając łupy, nimby kto ognia podrzucił.
Ranek wstał nad krwawém polem trupami zasłaném, zdrajcy nawet, co wrota otworzyli, gdy się rozwściekła ciżba, pozabijani zostali, nie żywiono nikogo.
Dzicz pijana śpiewała i cieszyła się swojemu zwycięztwu.
Dwaj synowie Chwostka stali pod dębami, wśród trupów, bledzi i przerażeni jeszcze niebezpieczeństwem, z którego ocaleli i nieszczęściem, jakiego ich zuchwalstwo stało się przyczyną.
Ze dniem dopiero postrzegli, iż Bumir i inni Leszkowie, krewni ich, którzy im towarzyszyli, opuścili ich i znikli.
Zrozumieli, że to zwycięztwo i pomsta krwawa była klęską.
Ostatni co im posiłkowali, odstąpili od nich.