Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 202.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lowéj, z zabobonnym strachem pierzchają przed tém zjawiskiem. Wanda zwycięża ich potęgą niewieściego, dziewiczego swojego wdzięku. Rytogar nie mogąc ich skłonić do bitwy, z rozpaczy, po pięknym monologu, sam się mieczem przebija. Wanda z niemcami zawarłszy przymierze, przez dni trzydzieści obchodzi zwycięztwo i dobrowolnie siebie na ofiarę Bogom poświęca, rzucając się do Wisły. Zwłoki jéj wydobyte z wody lud pogrzebł nad Dłubnią, o milę od Krakowa, sypiąc jéj taką jak ojcu mogiłę.
W wyrobieniu kunsztowném powieści o Wandzie znać późniejsze czasy, mnogie szczegóły i upiększenia, niewątpliwie jednak jest to podanie stare, popsute temi ozdobami misternemi, jakie mu narzucono.
Powracający po zgonie Wandy znowu wojewodowie, doskonale oznaczają, gdzie powieści wciśnięte zostały, powieści mogilne, które kronikarze z ust ludu wziąwszy, posłużyć się niemi chcieli do związania dziejów tych bajecznych z podaniami słowiańskiemi, a mianowicie czeskiemi.
W rozwoju narodu wracające gminowładne rządy wojewodów, do rzeczywistości nas zbliżają. Na tle téj prawdy występuje znowu nie już chrobacko-czeska, ale lechicka powieść, niemniéj wyglądająca podaniowo, jak poprzednie.
Napaści nieprzyjaciół — mówi podanie — Węgrów i Morawian, zmuszają Polanów do szukania sobie wodza. „Był naówczas — pisze Długosz — między Polakami rycerz dzielny, imieniem Przemyśl (imię jest lechicko-czeskie, a raczéj staro-słowiańskie), wyćwiczony w żołnierce i nad stan swój świadomy sztuki wojennéj, a wyższy dowci-