Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.
BARTŁOMIEJ.

Ale słuchajże i nie przerywaj! Znasz hrabiego naszego? dobry, jak kasza z mlekiem, ale ciemięga jakich mało, rachunku ani za grosz; rozumny jak Salomon ale w xiążkach, siedząc nieustannie tyle długów narobił i tak się, mospaneńku, zaszastał, że dziś ledwie się już tu trzyma na włosku. Zawszeście mi mówili, że ja głupi... a ot... zobaczycie com skomponował, ho! ho! Przyczaiłem się sobie z workiem na przesmyku, pożyczałem żydkom, żydki jemu, po cichu skupywałem jego długi, procenta zaległe rosły — i — (cicho) wiesz? mam tyle na tym kluczyku hrabiowskim, że mogę Jaśnie pana wypędzić, a sam z folwarku przenieść się do pałacu. Otóż... jak ja głupi!...

BOLESŁAW.

No! tegom się nie spodziewał po ojcu! dobra rzecz taki majątek, to sobie i pohulać będzie można.

BARTŁOMIEJ.

Dam ja ci, trutniu jakiś, hulankę, dam!... kupuję ale na moje imie wszystko; musisz mi się już ustatkować, dosyć tych długów mospaneńku... popłaciłem ostatnie i więcéj nie dam... basta!