Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.
BARTŁOMIEJ.

O! o! rozumuje! Przymuszony sługa najlepszy mospaneńku, bo z nim nie ma ceremonji. — Nie puszczę, a jak mi jeszcze raz ośmielicie się chodzić na mnie do hrabiego, no! zobaczycie! Ja wam tu dam hrabiego!

(wychodzi do folwarku grożąc.)

SCENA III.
OLENA stoi smutna. BOLESŁAW po odejściu ojca zbliża się do niéj.
BOLESŁAW.

No! otrzyj te łezki! Co ci tam w głowie, że się na wieś zachciało... przecież tu lepiéj, roboty nie ma wielkiéj....

OLENA.

Albo to ja się pracy boję?

BOLESŁAW.

I nie to co wasza nędza w chacie?

OLENA.

Nasza nędza nam nie straszna.

BOLESŁAW.

Jaka rezolutna! No! a dla tego my cię do domu nie puścimy, trzeba zostać z nami i dla mnie być grzeczniejszą — słyszycie moja panienko....