Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.
BOLESŁAW.

Z kogo? ze mnie? Niegodziwa! mógłbym się pogniewać, ale ci to daruję dziecko moje....

OLENA (uciekając).

Do nóg upadam ojca dobrodzieja!


SCENA IV.
BOLESŁAW sam.

Jaki to spryt w tém prostém dziewczęciu, co za świeżość i wdzięk w téj twarzyczce. Wcale mi do smaku! niczego! nie puścimy jéj na wieś, bo by się to w brudnéj chacie zwalało, a szkoda — na honor, pański kąsek.

(ziewa.)

A! co za nudy na wsi, jakie głupie życie! ani kawiarni, ani bilardu, ani stósownego towarzystwa! Jeżeli ojcu uda się zrobić, jak mówi, wyjedziemy przynajmniéj z tego obrzydłego folwarku, w którym się duszę... na przyzwoitszy świat.... Tylko, co ja z tym ojcem zrobię?... będzie sobie gdzieś w kącie karbował — hrabianka dosyć piękna, i zdaje się, dobrze wychowana... majątek dobry, wypadnie się trochę ustatkować.... Jednak i ten szanowny tatko, ma swoją dobrą stronę...