Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA V.
BOLESŁAW. BARTŁOMIEJ wychodzi z folwarku mocno poruszony, mówiąc do siebie.
BARTŁOMIEJ.

Tak jest! trzeba to raz skończyć, mospaneńku, dosyć téj ekonomji, powiem mu otwarcie, masz asindziej do wyboru....

BOLESŁAW (przerywając).

Komu?

BARTŁOMIEJ.

No! toć wiesz przecie... hrabiemu.... Czego ja to będę dłużéj udawał.... Obrachowałem siebie i jego, nie ma prawie nic, wszystko moje, po co czekać dłużéj! Dziś tedy finalny koniec, stanę i powiem, mospaneńku... (zamyśla się i przerywa) Jak ci się zdaje?

BOLESŁAW.

Nic nie mam przeciwko temu! Tylko jak to ojcu przyjdzie mówić, żeby się nie zadławił....

BARTŁOMIEJ.

To prawda, głupi nałóg! trzydzieści lat służby, tak się nawykło do kłaniania i posłuszeństwa, że nie wiedzieć od czego począć.

BOLESŁAW.

Myślę, że nie przyjdzie tak łatwo.