Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.
HRABIA.

Muszę posłać po Czarnkowskiego... to człowiek praktyczniejszy, może mi co podda.... Zawsze te pieniężne sprawy! w chwili gdy najważniejszemi zajęty jestem badaniami.... Ani chwili pokoju... Myślże tu o Horacie, Izydzie i Scropisie, o symbolach i mythologicznych tajemnicach, gdy dłużnicy siedzą na karku! A! to nieznośne....

(odchodzi powoli zamyślony.)

SCENA VIII.
BARTŁOMIEJ (sam).

I nic nie powiedziałem!! Tfu! Mają może słuszność, żem głupi.... Trzeba było wprost wyrznąć, mospaneńku, a cóżby mi zrobił? Jużciż nie zje! nie zje! Ale za oczy zuch jestem, a przy nim, licho wie, co to jest! zbijam się z pentałyku! Jaśnie panie... jaśnie panie... i darmo czas tracę.... Trzeba raz skończyć, tak dłużéj być nie może! — Posyła po Czarnkowskiego, mówi o stryju, a nuż doprawdy co poradzą? Trzeba się spieszyć!