Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.
ADAM.

Potrzebny jestem? a! jakżem szczęśliwy! Oto mię masz, hrabio, całego na wasze usługi....

(ściskają się za ręce)

Ale cóż to takiego?

HRABIA (po chwili).

Przykre ci muszę uczynić wyznanie, ale czas raz szczerze pomówić, mój Adamie, o twojéj i naszéj przyszłości (wzdycha). Jestem — zrujnowany!...
Nie narzekam na losy, one temu nie winne, jam winien, żem się bawił fraszkami, dzieciństwy uczonemi gdy pracować było potrzeba inaczéj. Jam winien, że sił do surowszego życia nie wyrobiłem w sobie.

ADAM.

Próżno się hrabio obwiniasz, nie tyś zgrzeszył, ale wiek, w którym żyłeś, takim cię uczynił. Rozpoczynałeś życie w chwili, gdy los nas od wszelakiego zajęcia publicznego, do którego wprzódy powołani byliśmy, usuwał; nie dziw, że szukając ulgi w smutku i osamotnieniu obróciłeś się ku nauce i zatopiłeś się w badaniach z życiem nie mających związku....

HRABIA.

A! nie każdemu i rozpaczać wolno. Widzę to, czuję, ale nie umiałem się oprzeć urokowi nauki,