Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/70

Ta strona została uwierzytelniona.

tra!... Ale serce niewieście mimo woli boleje we mnie — nie nad sobą — nad ojcem.

ADAM.

Hrabia prawie w rozpaczy, nie pokazuje jéj po sobie, znać jednak, że znękany straszliwie, bo całą winę tego nieszczęścia przypisuje sobie....

AMELJA.

Wiem i pojmuję, co go kosztować będzie, rozstać się z tém miejscem, ze świętemi jego pamiątkami, z tém wszystkiém, do czego przyrósł i przywykł od tak dawna.

ADAM.

A rozstanie to nieuchronne....

AMELJA (smutnie).

Tak! nieuchronne....

ADAM.

Nigdy w życiu nie bolało mnie tak, że nie mam majątku, mógłbym dziś chętną z niego dla was uczynić ofiarę, pierwszy raz cięży mi ubóstwo moje!

AMELJA.

Bóg nam dał coś lepszego nad bogactwo, Adamie, uczucie obowiązku i odwagę do spełnienia go.

ADAM.

Nie rozumiem cię.