Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

ojcowie nasi gospodarzyli z waszemi, myśmy dzieci hrabiego, i innego pana znać nie chcemy.

AMELJA.

Poczciwy Prokopie, i nam was żal opuszczać — ale taka wola Boża.

PROKOP.

Tacy dobrzy panowie! mój Boże! niechże nas łaska Boska od tego broni! Nie! tego nie dopuścimy! A któż dla nas będzie takim, jak on był? Z nim i popłakać i poradzić się i pogadać było można, jak z ojcem rodzonym — człek nigdy darmo nie odszedł...

AMELJA.

Będziecie mieli nowego pana... i tego znacie dobrze....

PROKOP (ciekawie).

Kogoż? kogoż? Czy już i to wiadomo?

AMELJA (uśmiechając się).

Mówią, że rządzca Jaczeńko — kupuje.

PROKOP (gwałtownie).

Ten! ten... on panem! A niedoczekanie jego! Wszystkim by nam przyszło poginąć, ten Ancychryst! a! Boże wieczny, choć zawczasu się w grób