Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom I.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbilut znalazłszy się na posłaniu, zabełkotał coś niewyraźnie, ale wypity trunek go rozmarzał, i po chwili, choć rzucał się i chciał wstawać, sen nim owładnął...
Bakałarz spojrzał zdala z politowaniem, poszeptał z Grochowiną, i odszedł...