Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom I.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

kieś małżeństwo, wczesne czy późne, z starszą lub młodszą niewiastą?...
Grzegorz mimo całej powolności swej dla królowej, nie mógł stłumić w sobie żalu, jaki go ogarnął... kochał króla.
— Miłościwa pani — odparł — po cóż królowi starać się o rozleglejsze królestwo i większe troski? Nie masz on dosyć ziem i ludzi?
— Królowi żadnemu nigdy dosyć być nie powinno! — zawołała nakazująco i prawie gniewnie królowa.
Wzrok jej dopowiedział reszty...
Zamilkł Grzegorz z Sanoka, królowa przechadzać się zaczęła.
— Jutro rano przyjdzie zabrać was z sobą Biedrzyk — rzekła — ale niepotrzeba, ażeby was z sobą widziano, ani mówiono o tem z kim i dokąd jedziecie...
Wysłuchawszy urywanych przestróg i zaleceń królowej, Grzegorz nareszcie komnaty jej opuścił, zadumany i smutny. Wiedział już i przeczuwał, że jego ulubiony pan młody, zaledwie się rozwijający do życia, poświęcony zostanie jakimś rachubom politycznym. Trapiło go to, chociaż nie przypuszczał całej poczwarności planu, który knowano.
Zamiast zasiąść przy lampce do księgi, musiał myśleć o tem, jak się do tajemniczej przy-