Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom I.djvu/280

Ta strona została uwierzytelniona.

z Grzegorzem stanęli, oznajmując mu naprzód, że cesarz dalej już żywym niesiony być nie może, lekarze oświadczyli, że godzina śmierci się zbliżała ...
Zaledwie miał czas szepnąć o tem Grzegorzowi gdy wpadł zbladły, z załamanemi rękami komornik cesarzowej. Z twarzy jego Biedrzyk wniósł, że Zygmunt chyba skonać musiał, lecz chłopak krzyknął.
— Cesarzowę naszą pod strażą zaprowadzono do zamkowej wieży, do więzienia...
Popłoch się stał niezmierny, Biedrzyk jak szalony wybiegł.
Grzegorzowi, gdyby się ta dziwna wiadomość sprawdziła, nie pozostawało nic, jak myśleć o własnem bezpieczeństwie i uchodzić.
Jawnem było, że projekta uwięzionej pani, musiały wprost być woli umierającego przeciwnemi. Mistrz Grzegorz miał do niej listy, była w stosunkach z królową Sonką, pismo przywiezione znaleźć się mogło i jemu więc zagrażało więzienie...
W pierwszej chwili nie wiedział jeszcze, czy oczekiwać na Biedrzyka, czy radzić o własnej sile, lecz chciał doczekać potwierdzenia wiadomości, która mu się jeszcze nieprawdopodobną zdawała...
Los cesarzowej mogli podzielać jej dworscy i wszyscy co byli w jej orszaku, zdawało się