wezwała swoich, Sędziwoja Ostroroga i Jana z Koniecpola.
Biskup Zbyszek z gościem swym biskupem Janem, znaleźli się po mszy na pokojach. Nadbiegli i inni posłowie.
Król zagadnięty przez Oleśnickiego, odważnie mu odświadczył, iż korony nie chce, że ona mu wstręt czyni wydarta sierocie...
Zmarszczył się Zbyszek, lecz nic nad to odpowiedzieć nie umiał, że na pierwszym względzie była obrona przeciwko niewiernym, a spadek pogrobowca na szalę z nią iść nie mógł.
Zwołano radę dnia tegoż, ale nim się zjechali panowie, królowa starała się wprzódy widzieć i mówić z nimi, aby ich sobie pozyskać.
Pomimo to, w pierwszej chwili podzieliły się zdania.
Niektórzy już wiedzieli, a raczej domyślali się królewskiego wstrętu, i szli za nim, inni z królową i biskupem...
Na prawie równe dwa obozy rozłamała się rada...
Na Węgrach widać było niewymowny strach i niepokój. Groziły im nietylko utrata posiłków, jakich się w rycerstwie polskiem spodziewali, ale zemsta stronnictwa królowej Elży i tych wszystkich co z nią i Cillym Ulrykiem trzymali.
Powstały lamenta i najgwałtowniejsze odwoływania się do zawartych umów...
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.