Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

spytać drżąca matka, czy Bóg spełnił jej życzenie.
— Syn! — zawołały kobiety.
Królowej krzyk radośny rozległ się po zamku...
Syn! król! powtarzano po podwórcach. Syn! Było to oswobodzenie się od małżeństwa, od niewoli!
Arcybiskup Denis Szechy, tegoż dnia ochrzcił do, dając mu imię Władysława, jakby umyślnie na przekorę temu jednoimiennemu wybrańcowi, którego im narzucano.
Przyjście na świat pogrobowca nową siłę dało królowej, która w imieniu swego dziecięcia, postanowiła bronić się do ostatka... przynosił z sobą wojnę...
Rozumieli to posłowie węgierscy w Krakowie, usiłujący pospieszyć z królem do Budy, i nimby Elża do oporu przygotować się mogła, ukoronować go... Nie wiedziano o tem, że z Wyszehradu korona była wykradzioną, i że wkótce niemowlęciu miano ją włożyć na skronie, aby polski król nie mógł ani jej dostać, ani się ważyć stanąć przeciw pomazańcowi!!
Wiadomo jaką wagę w tych wiekach przywięzywano do poświęconych insygniów, do starych koron, które przynosiły z sobą błogosławieństwo, i nadawały prawo władania narodem...