Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

wie węgierscy napadli na bana Władysława Garę, stróża korony, o sprzeniewierzenie się i, nie pytając króla, natychmiast go uwięzić dali — za osobę jego czyniąc odpowiedzialnemi Szymona biskupa jagierskiego, palatyna i Mikołaja z Frysztadu.
Król zaledwie wstawszy ubierać się począł, gdy mu Tarnowski Gratus wiadomość tę przyniósł.
Powolny w innych sprawach, gdzie o cześć jego chodziło, Władysław uniósł się wielką niecierpliwością i gniewem. Nie chciał czekać przybycia panów, którzyby mu o tem oznajmili; posłał po Gratusa, aby Huniadego i kilku przedniejszych do niego natychmiast prosił.
Nie widzieli go jeszcze nigdy tak poruszonym przyboczni, do jego łagodności i dobroci nawykli.
Zaledwie Huniady z kanclerzem ukazali się w progu, gdy król żywo podszedł ku nim z brwiami ściągniętemi.
— Nie chcę wierzyć temu, co mi przyniesiono — rzekł dumnie. — Prawdali, żeście bana Władysława uwięzić kazali?
Huniady wystąpił pierwszy.
— Tak jest miłościwy panie — odparł stanowczo i śmiało. — Ban miał powierzoną straż insigniów królewskich, był odpowiedzialnym za nie. Wydał je lub niedbalstwem swem dozwolił