— Przysięgamy na Krzyż i Ewangelią — odparł kardynał — dlaczegoby nie na Hostyę?[1]
— Nigdy w świecie nie dopuścim tego! — zawołał Grzegorz.
— Powtarzam wam — wtrącił Cesarini — że nie widzę w tem ani profanacyi, ani nic nadzwyczajnego... a ta przysięga!!!
Lekceważąco ręką potrząsnął.
— Heretykom i poganom ani wiary, ani przysiąg nie jesteśmy obowiązani dotrzymywać — dodał kardynał.
Grzegorz się wzdrygnął.
— I to miałoby być chrześciańską nauką? — zawołał gwałtownie — nauką tego Zbawiciela, który nieprzyjaciół miłować kazał, a za złe dobrem odpłacać?? Który w Ewangelii swej nikogo z pod prawa miłości nie wyjął?
Cesarini spojrzał z rodzajem politowania na mistrza Grzegorza, ramionami poruszył i odwrócił oczy w inną stronę.
Grzegorz podszedł do króla.
— Miłościwy królu — rzekł z powagą i namaszczeniem — chociaż przytomny tu legat Ojca świętego zdaje się być za tą niesłyszaną formą przysięgi, której Turek a raczej chytry Grek, jego poseł, wymaga... ja, jako stary twój sługa
- ↑ O tym sporze z Cesarinim, Kallimach w życiu Grzegorza z Sanoka. P. A.