Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 032.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Czytający musiał je na takim rozkładać pulpicie, aby się w nich wygodnie rozpatrzeć.
Właśnie taki olbrzymi foljant spoczywał otwarty przed siedzeniem, a zrzynek pergaminu służył za zakładkę.
W prawo niżej pulpitu, na podstawie spoczywał czarny kałamarz rogowy, nożyk niezamykany i przyrząd cały do pisania. W lewo stała w dębowe drzewo oprawna prosta klepsydra szklanna z piaskiem jak śnieg białym, mierząca godziny.
Zgaszona lampka włoska ze swemi przetyczkami i łańcuszkami, z po za klepsydry wyglądała.
Naprzeciw siedzenia tego, całkiem we wklęsłość muru wciśniętego, na małej pułeczce w górze, tak, aby czytający zawsze ją mógł mieć na oku, postawiona trupia głowa, przypominająca pobożnemu mieszkańcowi tej ubogiej izdebki, znikomość rzeczy doczesnych.
Za oknem tem, w kąciku ciemnym, stało łóżko anachorety, ciasne, twarde, jedną wełnianą, wyszarzaną kołdrzyną okryte. Przy niem u wezgłowia widać było klęcznik z krucyfiksem i dzbanek na ziemi.
Podłoga bez mat i wysłania, składała się z połupanych już i porozgniatanych cegieł, z pośrodka których tu i owdzie ziemia nawet przeglądała.
Po kątach swobodnie pająki zasnuwały sieci