Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 067.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bolesławie Tęgi, Ziemowita synu!
— Zawojuj nas, jeśli możesz!
— Toby się zdało — wtrącił Biskup. Śpiewano tym czasem dalej śmiejąc się i wykrzywiając.
— Bolesławie Rogaty!
— Nie bodź nas niemi! — odpowiadano.
— Gdyby nam tu dał swego skrzypka! — mruknął Wit — tenby się zdał...
— Bolesławie maluśki Łysego synu! — śpiewał Kwoka...
— Rośnij powoli...
— Konradzie Czerski...
— Nie mąć nam wody...
— Konradzie Głogowski klecho!
— Ożeń się gdyś się wywlókł...
— Konradku Slązki[1]...
— Siedź doma spokojnie...
Prawie każdej odpowiedzi coraz bujniejsze towarzyszyły śmiechy.
— Bracia Przemysławie i Henryku!
— Pijcie piwo Świdnickie!
— Na nasze kwaśne nie przychodźcie! — dodali drudzy.
— Choćby do nas zajrzeli, — zamruczał Biskup — nie byłoby nam z niemi gorzej niż jest[2]
— Leszku Czarny, Synu ojca zwadliwego...
— Siedź doma! Siedź doma!

— A tu nam go właśnie chce na kark dać

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Ślązki.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.